ZAWÓD BARBER - Garść zdrowotnych konsekwencji naszej profesji.

11 lipca 2018


Boom na barbering trwa. Wielu młodych ludzi podejmuje się nauki tego zawodu myśląc, że zapewni im to lekką, łatwą i przyjemną pracę, a do tego, dobrze płatną. Z tych czterech wyobrażeń tylko to ostatnie, finansowe, jest prawdą, ale żeby w tym fachu zarobić to trzeba się porządnie narobić.
Kieruję do Was te słowa by oszczędzić Wam zdziwienia i rozczarowania gdy w przyszłości okaże się, że barbering to nie rurki z kremem tylko ciężka, fizyczna harówka od rana do wieczora.


Kim jest barber?

Barber to fryzjer. Fryzjer męski. Po prostu. Nie dorabiajmy filozofii, nie wywyższajmy się i nie stawiajmy ponad inne zawody bo jest on jak każdy inny zawód rzemieślniczy, jak szewc, krawcowa, kucharz, zegarmistrz, florystka etc. Jeśli rzemieślnik ma w sobie sporą dawkę kreatywności i twórczą duszę to faktycznie może stać się artystą. Nawet wielkim artystą jak wielbiony przeze mnie VIDAL SASSOON. Wspaniały wizjoner, który wyprzedzając swoje czasy kreował światowe trendy, a z włosów wyczarowywał kreacje, a nie fryzury. Pamiętajmy jednak, że to wybitne jednostki, dlatego czytamy o nich w książkach do nauki zawodu, a każdy fryzjer męski czy damski marzy o szkoleniu w SASSOON ACADEMY.

Rzeczywistość jest jednak taka, że większość z nas jest rzemieślnikami i nie jest to żadną ujmą. Ja też takim rzemieślnikiem się czuję. Wykonuję swój zawód najlepiej jak potrafię, a zadowolenie klientów świadczy o tym, że całkiem, całkiem mi to wychodzi i choć wydaje mi się, że artystyczne zacięcie i wyczucie estetyki posiadam to kreatorem światowych trendów raczej nigdy nie zostanę.
Dlatego Wy młodzi adepci sztuki barberskiej musicie sobie uświadomić, że Wasz przyszły zawód to przede wszystkim rzemiosło, do którego nauki trzeba się porządnie przyłożyć, a jak już rozwiniecie skrzydła to będziecie przygotowani na to co Was może czekać.

Kiedy całe ciało boli.


Wasze ciało bardzo szybko pozna gorzki smak codziennej, kilkunastogodzinnej pracy przy fotelu barberskim:

NOGI 

Bardzo szybko zaczną o sobie dawać znać. Ból zaczynający się od stóp będzie kończył się na czubku głowy. Wraz z długością stażu pracy będziecie go odczuwać coraz mniej, ale nie dlatego, że on znika, po prostu się do niego przyzwyczaicie. Z czasem zaczniecie  szukać wygodnych, a nie modnych butów, bo w tych wypasionych, które ostatnio zamówiliście w sieci, nie będziecie w stanie stać. Łydki zaczną przypominać łydki legionisty i ze zdziwieniem odkryjecie, że bolą Was mięśnie, o których istnieniu nie mieliście pojęcia.

PLECY

 I tu znów walczyć będziecie z bólem, a to w odcinku lędźwiowym, a to w piersiowym, a gdy oba przeminą odezwie się odcinek szyjny. Potem wejdziecie w kolejny etap gdy będą bolały wszystkie naraz.

BARKI I ŁOPATKI 

Od ciągłego podnoszenia rąk i ściągania łopatek  górna część Waszego ciała będzie ciągle wciąż ściśnięta i napięta. Z czasem przerodzi się to w chroniczne bóle w okolicach obręczy barkowej.

CAŁY KRĘGOSŁUP

Tak naprawę będzie Was bolał każdy mięsień utrzymujący kręgosłup w pozycji prostej, stojącej, ale na tym nie koniec, bo z czasem również dyski międzykręgowe ulegające wytarciu będą przeklinały Was za wybór wykonywanego zawodu.

NADGARSTKI

 Tu już w ogóle jest katastrofa, bo one obciążone są najbardziej. Nawet sobie nie uświadamiamy jak bardzo je wykorzystujemy i nie dajemy ich chwili wytchnienia. Częste stany zapalne ścięgien i mięśni okolicy nadgarstkowej to norma, do której trzeba przywyknąć, gorzej jak nabawimy się zespołu cieśni nadgarstka, który w większości przypadków kończy się operacją.

DŁONIE

Podobnie jak w przypadku nadgarstków dłonie są najbardziej narażone na urazy wynikające z przeciążenia. Do tego dochodzą wszelkie dolegliwości skórne takie jak: alergie, grzybice, atopowe zapalenie skóry.

GŁOWA

Nasza głowa też cierpi. Praca, którą wykonujemy to przede wszystkim kontakt z klientami, a wiemy, że Ci potrafią dać popalić. Nawet obsługa tych fajnych, których lubimy wymaga nieustannej gimnastyki umysłowej. Mamy ich kilkuset, a trzeba pamiętać ich imiona, imiona ich żon, dziewczyn, kochanek, imiona ich dzieci i ukochanych psów, kotów, chomików. Warto też pamietać gdzie pracują, kiedy jadą na wakacje i o czym opowiadali podczas ostatniej wizyty. Na tym obcowanie z klientami się nie kończy, bo trzeba się ugryźć w język kiedy ktoś spóźnia się pół godziny (na zaplanowaną godzinną wizytę) i wpadając do salonu krzyczy: Wiem, wiem spóźniłem się, ale musisz mnie przyjąć bo jutro mam ważne spotkanie zawodowe i jak tego nie zrobisz to zmienię barbera. Musisz też trzymać nerwy na wodzy gdy Twój grafik pęka w szwach, a stali klienci nie przychodzą na umówioną wizytę, a gdy spotykasz ich na imprezie z rozbrajającym uśmiechem oświadczają, że zapomnieli napisać smsa. I pamiętaj o stalowych nerwach gdy niezadowolony klient zrobi awanturę w salonie, a w sieci zmiesza Cię z błotem. Musisz to wszystko znosić, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, aż któregoś dnia nie wytrzymujesz i wyjeżdżasz na Majorkę w poszukiwaniu lepszego jutra albo zamykasz się w domu i przez miesiąc nie odbierasz żadnego telefonu nawet tego od matki, która chce się tylko upewnić, że jeszcze żyjesz.



Czy tego oczekiwałeś gdy pełen wiary i optymizmu po raz pierwszy wziąłeś nożyczki do ręki?


Oczywiście potraktujcie ten tekst z lekkim przymrużeniem oka. Zdarzają się przecież dni bez bólu, kiedy klient przyniesie Ci wódkę ze swojego wesela albo jeszcze lepiej zaprosi Cię na nie, ale są dni lepsze i gorsze i na te drugie trzeba być przygotowanym. Podejmując naukę zawodu warto znać jego plusy i minusy.

Żeby przetrwać trzeba pracować z głową! Z bólem ciała można wygrać poprzez jego regularne wzmacnianie na siłowni, basenie czy rowerze. Regularne wizyty u masażysty pozwolą się zrelaksować nie tylko naszej głowie, ale też zmęczonym mięśniom, a gdy będzie Was naprawdę bolało to nie odwlekajcie wizyty u fizjoterapeuty zasłaniając się brakiem czasu.

Głowę też można chronić znajdując balans między praca a wypoczynkiem. Regularne korzystanie z życia to klucz do sukcesu.
Jeśli będziecie o tym pamiętać praca w zawodzie barbera może być naprawdę satysfakcjonująca.

Trzymam za Was kciuki i mam nadzieję, że dzisiejsza opowieść nie podetnie Wam skrzydeł, ale choć trochę przygotuje na najbliższe lata, które spędzicie wykonując ten trudnym ale wspaniały zawód!


Autorka: Patrycja Besaha - Jedna z najbardziej rozpoznawalnych kobiet polskiej sceny barberskiej. Właścicielka Petit Pati Barber Shop, oraz organizatorka szkoleń w Petit Pati Barber School. Ambasadorka marki Freak Show.



PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

1 komentarze

  1. Większość ludzi myśli, że fryzjer to lekki i przyjemny zawód. Naogladali się filmików na yt, gdzie fryzjer ubrany w modne ciuchy i pokryty tatuażami dowcipkuje sobie z klientem, szlifując przy okazji maszynką po jego głowie. Klient popija sobie drinka. Wymarzona praca. Jak w klubie. Luz blus. Niestety to tylko pozory, bo praca fryzjera nie różni się niczym od stania przy taśmie w fabryce. Trzeba tu jednak posiadać zmysł artystyczny, bo inaczej wyszkolisz się na jedną z tysiąca małp, które wszystkim klientom robią tą samą fryzurę, jak np obecnie jest to widoczne. Od gara na łyso, dłuższa grzywka i przedziałek. Musisz też liczyć się ze złośliwością i zawiścią ludzi, szczególnie kiedy prowadzisz swój salon, i dobrze na nim zarabiasz. Wtedy możesz od razu zapomnieć, że znajomi będą twoimi stałymi klientami. Pójdą na pewno do konkurencji albo nawet pojadą do fryzjera w innym mieście, byle tylko nie dać zarobić Tobie. Zawiść ludzka nie zna granic i przekonasz się o tym pracując jako fryzjer. Poznasz jacy ludzie są na prawdę. Ja wykonuje ten zawód od 25 lat i zamierzam na emeryturze napisać książkę o tym jak podli są ludzie. Gdyby ktoś mnie spytał jaki jest mój wymarzony zawód to powiem, stróż nocny, bo nie ma kontaktu z ludźmi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń