TYLKO 6 KROKÓW DZIELI WAS OD IDEALNEJ FRYZURY
07 września 2018
Krótki poradnik o tym co zrobić by się nie narobić, a codziennie wychodzić z domu ze świetnie ułożonymi włosami.
Gdy na moim fotelu siedzi klient, a ja kończąc usługę wyczesuję mu na głowie idealną fryzurę, często słyszę, że odtworzyć ją w domu to misja samobójcza. Nic bardziej mylnego. Zapewniam Was, że da się to zrobić i nie trzeba mieć nadprzyrodzonych mocy. Oczywiście, żeby zostać mistrzem zaczesek lub kontrolowanych nieładów musicie trochę poćwiczyć, ale Wasz trud nie pójdzie na marne. Dzięki zastosowaniu kilku barberskich trików, przy odrobinie chęci i kilku dniach praktyki możecie dojść do perfekcji i ogarniać swoją czuprynę niczym rasowy barber.
1. Fryzura zaczyna się już podczas mycia.
Jako fryzjer wiem, że mycie włosów, które nie kończy się nałożeniem odżywki to grzech ciężki, a gdy w użyciu jest szampon do ściągania pomad to zdecydowanie mamy do czynienia z grzechem śmiertelnym. Szampony mają za zadanie oczyścić włosy z nagromadzonych zanieczyszczeń, kosmetyków stylizujących oraz z naturalnego sebum. W tym celu zawarte w nich substancje mocno rozchylają łuskę włosa. Zadaniem odżywki jest ją obkurczyć i zamknąć, a dzieje się tak za sprawą kwaśnego pH. Zamknięcie łuski powoduje zatrzymanie wilgoci oraz substancji odżywczych wewnątrz włosa, zapewniając sprężystość, blask i odpowiednie nawilżenie, a przede wszystkim ochronę przed uszkodzeniami. Dlatego, czas zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Kupić porządny szampon, odżywkę i starać się korzystać z niej przy każdym myciu. Jeśli nakładanie i spłukiwanie jest dla Was niewyobrażalne, możecie zaopatrzyć się w odżywkę w sprayu, jej używanie jest łatwe i szybkie ponieważ nie wymaga spłukiwania.
2. Ręcznik, narzędzie tortur Waszych włosów
Męskie suszenie włosów ogranicza się często do pocierania ich z taką siłą i energią, że wyciśnięta zostaje ostatnio kropla wody. Ten proceder niszczy włosy jeszcze bardziej niż brak odżywki. Tarcie rozchyla łuskę, bardzo puszy i elektryzuje włosy by finalnie je po prostu połamać. Ten męski rytuał w pierwszej kolejności musi zostać zastąpiony dobrym nawykiem delikatnego odsączania włosów z nadmiaru wody.
3. Grooming Tonic
Bez niego życie barbera byłoby niezwykle smutne. Grooming tonic potrafi zdziałać cuda. Ja uwielbiam Grooming Tonic Reuzela (więcej o tym specyfiku przeczytacie tu: link). Fantastycznie układa włosy już podczas suszenia. Nakłada się go na wilgotne, odsączone ręcznikiem włosy. Jeśli macie ich dużo lub są gęste możecie używać go w formie nierozcieńczonej, jeśli natomiast natura nie obdarzyła Was zbyt hojnie, proponuję go rozcieńczyć wodą, wtedy nie przetłuści i nie obciąży włosów. Alternatywą dla Groomingów jest lekka, wodna pomada nałożona na wilgotne włosy, jej niewielka ilość uformuje fryzurę podczas suszenia, zachowując naturalny wygląd włosów. Ten sposób idealnie sprawdza się jeśli lubicie naturalny look bez widocznego produktu. Jeśli nie macie zamiaru używać pomady, po wysuszeniu włosów wmasujcie jej nieco więcej w wilgotne włosy i dopiero suszcie. Będą one podatne na układanie, a fryzura będzie się trzymała nawet jeśli będziecie przeczesywać ją ręką.
4. Suszarka i szczotka nie gryzą
Suszarka i szczotka to często duże wyzwanie dla początkujących, jednak jeśli chcecie by Wasza fryzura była naprawdę świetna, nie obejdzie się bez nich. Nie zapominajcie, że temperatura suszenia to nie górna moc Waszej suszarki. Wiem, że gorące powietrze suszy szybciej, ale nie jest dobre dla włosów, średnia moc w zupełności wystarczy, owszem wydłuży proces suszenia, ale o jakąś minutę! Niskie temperatura to gwarancja lśniących, niepuszących się włosów i dla tego efektu warto poświęcić tą jedną minutę. Jeśli zaś chodzi o szczotki, to do włosów krótkich proponuję małą, okrągłą szczotkę tzw. quiff roller, a do dłuższych szczotkę szkieletową. Zaopatrzeni w taki sprzęt ogarniecie nawet najtrudniejsze włosy. O to jak suszyć Waszą fryzurę zapytajcie swojego barbera. Niech zrobi Wam krótki instruktaż. Potem potrenujcie te ruchy w domu, a już po kilku dniach zauważycie rewelacyjne efekty.
5. Odpowiednio dobrana pomada
Na rynku jest tak dużo różnych produktów do stylizacji włosów, że sami możecie mieć problem z doborem tego jedynego. Nie rzucajcie się też na pierwszy, lepszy, który zostanie Wam nałożony na włosy. Proces dobierania pomady, nawet baberowi może zająć trochę czasu. Często po nałożeniu okazuje się, że włosy zaczynają sterczeć albo wybrana pomada jest dla nich za ciężka. Wtedy mówię klientowi, że ten kosmetyk nie nadaje się się do jego włosów i zapisuję mu na kartce jaką pomadę chciałabym użyć następnym razem. Są też sytuacje gdy idealnie dobrany kosmetyk, nie odpowiada klientowi, czasem za mocno się błyszczy lub jest zbyt matowy, czasami winny jest nieodpowiedni zapach lub konsystencja sprawiająca trudności podczas nakładania. Zmiana fryzury zazwyczaj też oznacza zmianę pomady. Kosmetyki przeznaczone do zaczeski nie nadają się do fryzur typu „mess” i odwrotnie. Dobrym rozwiązaniem jest zakup małych, testowych opakowań.
Nakładanie pomady nie jest trudne, wystarczy niewielką ilość rozetrzeć w dłoniach i następnie nałożyć na włosy. Gdy mamy do czynienia z woskami trzeba włożyć nieco więcej wysiłku by porządnie je rozgrzać. Pamiętajcie, że więcej wcale nie znaczy lepiej, zazwyczaj ilość pomady wielkości ziarna grochu w zupełności wystarcza. W razie potrzeby można przecież dołożyć. Kosmetyk należy wmasować w nasadę włosów, ponieważ nałożony tylko po wierzchu powoduje, że włosy pod jego ciężarem stają się oklapnięte i tracą całą wypracowaną w procesie suszenia objętość.
6. Grzebień też ma znaczenie
Tak jak ważny jest sposób mycia, suszenia oraz nakładania pomady, tak samo ważne jest użycie odpowiedniego grzebienia. Nie próbujcie układać włosów szczotką ani grzebieniem o gęstych zębach, bo ściągniecie z nich całą pomadę. Do czesania najczęściej używa się dwóch rodzajów grzebieni, ale Wam w zupełności wystarczy jeden z nich. Afro-comb tzw. grabie, to grzebień z bardzo szeroko rozstawionymi i długimi zębami, są one idealne do rozprowadzania pomady po całych włosach, bez nieprzyjemnego ich ciągnięcia. Jak nabierzecie trochę wprawy, możecie tym grzebieniem wyczesać całą fryzurę. Ja do wykończenia używam jeszcze normalnego grzebienia ze średnio rozstawionymi zębami. Daje on ładny efekt wygładzenia włosów. Po instrukcję jak dokładnie czesać Waszą fryzurę zwróćcie się do osoby, która Was strzyże bo każdą fryzurę czesze się nieco inaczej, w zależności od efektu jaki chcecie osiągnąć, kierunku w jakim włosy się układają oraz zastosowanego sposobu cięcia.
Wszystko co napisałam może wydawać się trudne i czasochłonne, ale zapewniam Was, że tak nie jest. Mycie, suszenie i układanie nie powinny zająć więcej niż 7 do 10 minut. To nie jest dużo, nawet dla osób, które nie są rannymi ptaszkami i wstają pół godziny przed wyjściem z domu. Oczywiście na początku będziecie potrzebowali nieco więcej czasu, ale nie zrażajcie się. Szybko opanujecie poszczególne kroki i z każdym dniem będzie Wam szło coraz lepiej. Trzymam kciuki za Wasz wyczesane wyczesy.
1 komentarze
Jeśli suszenie włosów to tylko letnim nawiewem, ręcznik radzę zamienić na delikatne ręczniki papierowe/koszulkę bawełnianą i odsączać włosy, nie pocierać.
OdpowiedzUsuńWięcej porad na temat pielęgnacji męskiego zarostu oraz włosów znajdziecie również u Barbera przy ul. Tęczowej 57 we Wrocławiu--> https://blackbeard.com.pl/kontakt/